Poznałam Anię we wrześniu 1997 roku, kiedy zaczynałam pracę w „Dziewiętnastce”. Zobaczyłam ją w chyba w najlepszej roli - dyrygowała chórem, śpiewał pięknie, choć dziś już nie pamiętam co. Za to mam w uszach czyjś tekst z pokoju nauczycielskiego, że Anię można tylko chwalić za to, co robi. Chór szkolny jest tym, co większości nauczycieli, którzy ją znali, i uczniom (dziś już absolwentom) kojarzy się z Anią. Istniał tylko za jej czasów, był naprawdę dobry, tak dobry, że doczekał się wzmianek w prasie. Może tak było dlatego, że Ania nie liczyła godzin przepracowanych dla szkoły, a śpiewanie, muzyka to były jej prawdziwe pasje.
W 1993 pojawiła się na Pierwszym Uniwersalnym Przeglądzie Artystycznym ze szkolnym zespołem wokalnym Subito. Ich występ został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność oraz jurorów, Subito zdobyło III miejsce i nagrodę.
W latach 1994-2004 chór pod jej kierunkiem koncertował w szkole i poza nią z piosenkami powstańczymi. Było tych występów około dwadzieścia. Reakcją było zawsze wzruszenie, łzy i wdzięczność dawnych powstańców. I duma, że kolejne pokolenie śpiewa te piosenki.
Miłość do muzyki i potrzebę kontaktu z nią Ania starła się zaszczepić uczniom. Jedna z naszych absolwentek wspomina, że na zaliczenie przedmiotu (muzyki) przynajmniej raz w semestrze uczniowie musieli pójść do teatru lub filharmonii i napisać recenzję. Oprócz tego trzeba było wkleić do zeszytu bilet, żeby udowodnić, że byli tam rzeczywiście i nie przepisali recenzji z internetu albo od koleżanki z klasy. Dzięki temu poznawali różne rodzaje sztuki i zobaczyli, że nie takie te opery, balety i koncerty straszne....
Nie ja jedna zapamiętałam Anię jako jedną z pierwszych poznanych w pracy w „Dziewiętnastce” osób. Tak wspominają to koleżanki: „Była pierwszą osobą, która spotkałam, idąc na rozmowę o pracę w naszym liceum. Zobaczyłam ją w sekretariacie, kiedy załatwiała jakieś sprawy związane z wolontariatem, jak zdążyłam się zorientować: była jego opiekunką. Uwagę zwracała nie tylko burzą rudych włosów, wyrazistym śmiechem czy donośnym głosem, ale przede wszystkim energią i optymizmem, którymi zarażała.”
„Była moją pierwszą koleżanką w tej szkole . To ona namówiła mnie do pracy w „Dziewiętnastce” . Zapamiętam ją na zawsze jako osobę pogodną, energiczną i żywiołową , rozśpiewaną z chórem szkolnym i na naszych nauczycielskich opłatkowych spotkaniach, gdy przewodziła wspólnemu kolędowaniu. Będę ją pamiętała kolorową, uśmiechniętą z jej donośnym , niskim i ciepłym głosem , którym woła na powitanie: „Cześć, ryba! Co u ciebie?”
„Gdy wróciłam do „Dziewiętnastki” jako nauczycielka – wspomina absolwentka, dziś pracująca w naszym liceum - Pani Skalska zawsze chętnie mi pomagała i doradzała. Wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć, gdy miałam problem i potrzebowałam wsparcia. Niełatwo jednak było znaleźć chwilę, kiedy była dostępna, bo w jej gabinecie zawsze były tłumy uczniów.
Klasy, które uczyłam, za miłą niespodziankę uważały przyjście Ani na lekcję polskiego, aby wspólnie z młodzieżą śpiewać utwory Karpińskiego: Bóg się rodzi, Kiedy ranne wstają zorze czy Laura i Filon. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że kolęda do słów Karpińskiego jest polonezem.
Wiele czasu poświęciła Ania na organizowanie akcji wolontariatu - zebrane w czasie akcji "Góra grosza" monety wynoszono workami, a co roku w styczniową niedzielę ze szkoły wyruszali ochotnicy kwestujący na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Umiała jak nikt inny zmobilizować, zmotywować do angażowania się w tego typu przedsięwzięcia.
Ania była osobą bardzo życzliwą uczniom. Nieraz występowała w roli ich rzeczniczki w sporach z nauczycielami albo próbowała skłonić zbyt surowych lub zbyt wymagających (czasem tylko zdaniem uczniów) nauczycieli, żeby trochę "odpuścili" . Wyrozumiała i życzliwa dla uczniów pedagożka, z troską pochylająca się nad ich problemami - to chyba najpowszechniejsza opinia na temat Ani, powtarzana przez wszystkich, którzy Ją znali.
Kiedy Ania zachorowała, jedna z klas zapytała, czy jest szansa, żeby odwiedzić ich ukochaną Panią
Pedagog w szpitalu. Była taka możliwość, tylko trzeba było zrobić losowanie i wybrać delegację, bo do szpitala wybierało się 30 osób....
Nasza szkoła była bardzo ważna w życiu Ani. Zawsze chętnie wracała do nas, będąc już na emeryturze. Ostatnio spotkaliśmy się na 75-leciu LO, w 2019 przed samą pandemią. To smutne, że takich spotkań już nie będzie.