Było się już w trzeciej klasie, a żadna wycieczka się nie zdarzyła.
A tu raptem Litwa! No to się pojechało.
A co się nachodziło, napatrzyło, naoglądało, nasłuchało, nazachwycało, to hoho!
I anegdotki z życia wieszczów (a było o czym),
i cela Konrada (biedni chłopcy),
i Ostra Brama (cuda, cuda),
i Republika Zarzecza (ostoja wolnego ducha),
i Katedra (klasycyzm wileński) z kaplicą św. Kazimierza ( tutaj barok),
i Góra Giedymina – w środku miasta (a przy okazji Witold na pomniku odrestaurowany) – kolejką się wjeżdża w minutę,
i Wieża Telewizyjna na 326 m wysoka (też się wjeżdża w minutę, tyle że windą),
i Cmentarz na Rossie (prawdziwy panteon zasłużonych),
i Zamek Dolny - rekonstrukcja (Bona tu była),
i Zamek Górny ( znowu Witold - a to niespodzianka) i Mogiła Powstańców 1863 r. (Moskale pogrzebali pod basztą zamkową).
A czas nie zaćmi i niepamięć, bo wspominać się będzie długo smaki kuchni wileńskiej i żmudzkiej i chlubę Litwy – Zamek w Trokach – którego świetność przypadła na czas panowania Witolda (a jakże!), i jeszcze rejs po jeziorze Galwe (zapowiedź upalnego lata).
I wtem już Warszawa. Tęskno nieco…
Małgorzata Kmiecińska
Izabela Wieraszka