Projekty / Koła

Noc filmowa 2-3 marca

kadry z prezentowanych filmów

Noce filmowe w XIX LO

W nocy z soboty na niedzielę (2-3 marca 2024 r.) odbyła się kolejna noc filmowa w XIX LO.

Tym razem wzięliśmy się za bary z odwiecznym problemem zła. Oglądaliśmy „Tytusa Andronikusa”, niezwykłą i jak się okazuje także niezwykle aktualną adaptację dramatu Williama Shakespeare’a autorstwa Julie Taymor z 1999 roku; „8 mm” Joela Schumachera na podstawie scenariusza Andrew Kevina Walkera (scenarzysty, m.in., filmu „Siedem” Davida Finchera) z 1999 roku; i na koniec „Słonia” Gusa Van Santa z 2003 roku.

Anthony Hopkins w roli Andronikusa zachwycił wszystkich. Kto go nie widział w tej roli, powinien jak najszybciej nadrobić tę zaległość. Ale Jessica Lange z całą resztą też dają radę (i to jak!). Tak się już jakoś dzieje, że w wielkich przedsięwzięciach wszyscy dają z siebie wszystko, a nawet trochę więcej.

Ten film powstał jako protest przeciwko wojnie w byłej Jugosławii (wtedy była to najkrwawsza i najbrutalniejsza wojna w Europie od zakończenia II wojny światowej). Dzisiaj ten film robi nieporównanie większe wrażenie, albowiem tamta wojna (jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało) wydaje się zaledwie bladym powidokiem wojny, jaka toczy się obecnie w Ukrainie.

Film Taymor nie przynosi łatwego pocieszenia, jego zakończenie wydaje się dwuznaczne, enigmatyczne, niejasne. Ale to może lepiej. Nie potrzebujemy „tanich” pocieszeń, potrzebujemy głębokiego, filozoficznego namysłu nad istotą zła, przemocy i wojny. 

„Pokłóciliśmy się” o „8 mm”. Rzeczywiście, wydaje się, że ten akurat film nie wytrzymuje próby czasu. Sensacyjny scenariusz tchnie (na kilometr) pretensjonalnością, tezy podane są w sposób łopatologiczny, Nicolas Cage wykonuje swoją pracę rzetelnie, ale nic ponadto.

Jasne punkty to Joaquin Phoenix (to jednak wielki aktor, choć może nie w roli Napoleona w najnowszej produkcji Ridleya Scotta) i muzyka Mychaela Danny.

Trochę mało. Ale to nie znaczy, że żałujemy tego seansu. Tezy (choć podane łopatologicznie) nie tracą swojej (ciężkiej) wagi. Film stawia dwie: zło jest człowiekowi wrodzone, zło jest zaraźliwe. Że jest zaraźliwe – zgoda. Czy jest wrodzone? Filmowe rozstrzygnięcie wydaje się zbyt arbitralne (inna rzecz, że podąża ścieżką wyznaczoną chociażby przez Shakespeare’a, który w „Tytusie Andronikusie” właśnie wykreował postać Aarona – diabła w ludzkiej skórze!), ale dające do myślenia. Dla nas stało się pretekstem do (arcyciekawej) rozmowy.

No i na koniec „Słoń” Gusa Van Santa, filmowa (fabularna, choć sprawiająca wrażenie dokumentu) rekonstrukcja strzelaniny (lepiej chyba byłoby powiedzieć egzekucji) w amerykańskim liceum w Columbine.

Film „wbija (dosłownie!) w fotel”, ale jednocześnie pozostawia nas bezradnymi. Nie za bardzo wiadomo, jaka była intencja Van Santa. Próbowaliśmy ją odgadnąć. Czy z powodzeniem? To chyba nie jest najważniejsze. Film poruszył nas do głębi, postawił przed nami fundamentalne pytanie (po raz kolejny!) o źródło zła.

Co sprawia, że dwójka chłopców „z zimną krwią” zabija dwunastu uczniów (i jednego nauczyciela)? Nie znamy motywu. I pewnie nigdy nie poznamy. Ale bynajmniej nie dlatego, że obaj popełnili samobójstwo, lecz raczej dlatego, że ludzkie motywacje przypominają węzeł gordyjski, którego rozwiązanie w ogóle nie wydaje się możliwe. Gdyby było, można by zapobiegać takim masakrom jak ta w Columbine. Tylko co zostałoby wówczas z naszego człowieczeństwa, skoro jego niezbywalną (?) częścią pozostaje zdolność czynienia zła?

Ale proszę nie myśleć, że noc była wyłącznie ponura, mroczna i przygnębiająca! Bynajmniej. Tradycyjnie zamawialiśmy i spożywaliśmy pizzę, parzyliśmy kawę (dużo!), no i przede wszystkim gadaliśmy (wszyscy razem i w grupach).

Swoją obecnością (jak zawsze, ale chyba nigdy aż w takiej liczbie) zaszczycili nas absolwenci. Wśród nich studenci takich wydziałów, jak: antropozoologia, biotechnologia, biologia, italianistyka, kulturoznawstwo etc. Byli dla nas nieocenionym wsparciem. Wnieśli do dyskusji różnorodne perspektywy i wrażliwości. Bardzo jesteśmy im za to wdzięczni.

Dziękujemy wszystkim (bez wyjątku) za obecność.

To była niezapomniana noc. Przed nami kolejna (pełna niespodzianek), na którą już teraz serdecznie zapraszamy!

Wkrótce także podsumowanie poprzednich nocy (nazbierało się tego sporo!).