Szanowna Pani Dyrektor!
Przypadł mi w udziale zaszczyt pożegnania Pani Dyrektor w imieniu wszystkich pracowników szkoły (nauczycieli, pracowników administracji i obsługi).
Pożegnanie to, jak każde pożegnanie, nie jest rzeczą łatwą.
Nie jest, albowiem pożegnaniu kogoś bliskiego (a dla większości z nas jest Pani kimś bliskim) zawsze towarzyszy smutek i melancholia.
Pożegnanie uświadamia nam, że tracimy także jakąś cząstkę nas samych, skoro nasze losy splecione były przez tak wiele lat.
Odejście zmienia życie tego, kto odchodzi, zmienia jednak także życie tych, którzy zostają.
Non omnis moriar, nie wszystek umrę – powiedział Horacy. Świadomość trwania w swoim dziele od zawsze przynosiła ludziom pocieszenie w obliczu niszczącego żywiołu czasu i przemijania. I nie wydaje się przy tym, by było to pocieszenie „tanie” czy naiwne, skoro swoimi uczynkami zapisujemy się w pamięci innych, w pamięci pokoleń.
Ową Horacjańską maksymę można z powodzeniem odnieść także i do Pani dzieła.
Rzeczą najłatwiejszą wydaje się wymienienie tych Pani zasług, które mają swój zewnętrzny, spektakularny wymiar.
Żeby je sobie uświadomić, wystarczy dokonać prostego myślowego eksperymentu i cofnąć się w czasie o jakieś, powiedzmy, dziesięć-dwanaście lat.
Jak wyglądała wówczas nasza szkoła?
Nawet ci, którzy w szkole już wówczas pracowali, zdążyli pewnie zapomnieć, że była to szkoła bez boiska, bez szafek uczniowskich i szatni nauczycielskiej, bez nowoczesnej pracowni informatycznej, bez Wi-Fi, bez dziennika elektronicznego, bez wyjazdów integracyjnych, bez regat ósemek wioślarskich, bez konkursu Powstania Warszawskiego; była to szkoła przed licznymi pracami modernizacyjnymi (wymianą podług, remontami części administracyjnej, parteru i pierwszego piętra, biblioteki i pokoju nauczycielskiego, a także termomodernizacji). Należy w tym miejscu przypomnieć, że to za Pani kadencji podjęta została decyzja o budowie nowej sali gimnastycznej. Wszystko to jest Pani dziełem, które podziwiać może każdy, kto przekroczy próg naszej szkoły.
Są jednak także zasługi, których wymiar nie jest aż tak spektakularny; mam tu na myśli Pani wieloletnią, codzienną, mrówczą pracę, która owocowała perfekcyjnym administracyjnym przygotowaniem szkoły do wszystkich wyzwań, jakie stawiało przed nią życie. Imponowała Pani zawsze znajomością prawa, przepisów oświatowych, orientacją w kwestiach finansowych i socjalnych, praw pracowniczych czy ścieżek awansu nauczycielskiego. Była Pani doskonałym administratorem szkoły.
Inny rodzaj zasług jest jeszcze mniej uchwytny. Dotyczy bowiem kwestii osobowościowych i charakterologicznych. Wymagania, które stawiała Pani przed sobą, a co za tym idzie także przed nami, i którym tylko Pani potrafiła sprostać, niejednokrotnie wprawiały nas w zakłopotanie i wzbudzały popłoch. Brały się one z Pani wrodzonego perfekcjonizmu, z dążenia do doskonałości, z chęci ustawicznego „poprawiania” siebie i świata. Wielokrotnie towarzyszyło nam poczucie, że za Panią nie nadążamy. Niejako w odpowiedzi prowadziła nas Pani, wskazywała drogę, uczyła (a niekiedy, powiedzmy wprost: nader często po prostu wyręczała). Mogło to sprawiać wrażenie pewnej surowości czy wręcz oschłości. Jednak ci pośród nas, którzy mieli okazję poznać Panią bliżej (wśród nich także ja sam) wiedzą, że pod powierzchnią owej rzekomej oschłości czy surowości kryją się głębokie pokłady niekłamanej życzliwości, ludzkiej wyrozumiałości i autentycznej dobroci. Pani zasługą jest to, że potrafiła Pani te cechy swojego charakteru w pełni wykorzystać, budując szkołę wolną od przemocy, dyskryminacji i nietolerancji (we wszystkich jej wymiarach). To nie tylko wielka Pani zasługa, to także zobowiązanie dla wszystkich, którzy podejmą się kontynuacji Pani dzieła.
Pani Dyrektor. Nie żegnamy się. Mamy nadzieję na Pani duchową obecność, na dobre myśli kierowane w stronę szkoły, na dobrą radę, której, mam nadzieję, nigdy nam Pani nie odmówi.
Nie żegnamy się, ponieważ w tej szkole nigdy nie przestanie żyć, zaklęta w jej murach i w jej duszy, cząstka Pani ogromnej pracy, ogromnego wysiłku, ogromnego poświęcenia.
-w imieniu społeczności szkolnej, Jacek Chmielewski